Gdy przechadzamy się ścieżkami przemierzonymi kiedyś przez naszych przodków bądź staramy się wskrzesić jakieś wydarzenie z dawnych dziejów, a nawet z naszego własnego życia, próbując prześledzić na powrót jego szlak, przeszłość łączy się z teraźniejszością.
Rebecca Solnit Zew włóczęgi. Opowieści wędrowne

Seria czterech kilkuminutowych prac wideo, które stanowią swoisty notatnik artystki: matki, kreatorki, obserwatorki, badającej obrazami i cytatami nostalgiczną potrzebę włóczęgi i powrotu do natury.
Surowe w kolorze i oszczędne w środkach obrazy, przeplatane cytatami tworzą przestrzeń zachęcającą do zmiany perspektywy i zanurzenia się w emocjonalno-poznawcze nieużytki pamięci.

 

Ania Witkowska
Artystka wizualna, graficzka, okazjonalna kuratorka, wykładowczyni Akademii Sztuki w Szczecinie i ASP w Gdańsku, którą ukończyła w 2003.
W 2018 uzyskała tytuł doktory na Wydziale Rzeźby i Intermediów alma mater.

Tworzy samodzielnie lub w duecie artystycznym z Adamem Witkowskim. Jej projekty często mają syntetyczny, graficzny charakter, wprowadza do nich elementy tekstu. Posługuje się wideo, fotografią, instalacją lub obiektem.
Prace Ani cechuje przewrotność. Sampling rzeczywistości zawiera dużą dawkę ironii.

Przez kilka lat Ania reaktywowałą dawny kolektyw studencki Znajomi znad morza. W 2017 ukazała się publikacja “Znajomi znad morza”, dotycząca samoorganizacji artystycznej oraz działalności kolektywnej w Trójmieście 2002-2016, którą współredagowała i zaprojektowała.
Intensywnie pracuje na polu graficznym, kooperując głównie z artystami wizualnymi czy dźwiękowymi.
Jej prace znajdują się w kolekcjach Narodowej Galerii Sztuki „Zachęta”, NOMUS MNG w Gdańsku, w Muzeum Dolnośląskim oraz u kolekcjonerów prywatnych.

https://secondaryarchive.org/artists/ania-witkowska/
IG @fontanna78

 

Weronika Morawiec jest psycholożką – absolwentką SWPS i terapeutką.

Kilka lat temu rozpoczęła także praktykę kuratorską; jako jedyna uczestniczka z Polski ukończyła program Curatorial Intensive podczas Lagos Biennial of Contemporary Art, w 2020 roku uczestniczyła także w rezydencji dla artystów i kuratorów Landscape As A Monument.

Współpracuje z Goyki 3 Art Inkubatorem z Sopotu oraz współtworzy kolektyw noks. Jej teksty można znaleźć m.in. na stronie www.noks.info, w zbiorze „Pomiędzy” wydanym przez Art Inkubator oraz w rocznym raporcie japońskiego komitetu EU Japan Fest. Projekty bieżące, w które jest zaangażowana to: Inne Rytmy, Light As A Creative Tool we współpracy z ASP w Gdańsku i ASP im. E. Gepperta we Wrocławiu i One Night Public Gallery – efemeryczna galeria pojawiająca się w przestrzeni publicznej.

Patches of green and brown, black and white as I walk through the woods (…) I know which way I aim my eyes and I am conscious of the product of perception, but I know nothing of the middle process by which the images are formed.

Wszytko, co widzimy, i czego doświadczamy, możemy odczytywać wielorako: dosłownie – jako zadanie postawione nam przez życie czy los do interpretacji; szaradę, w której trzeba odnaleźć ukryte słowa i sensy; albo, jak zalecają niektórzy poeci i mistrzowie filozofii, jako trwające chwilę refleksje, które przynoszą nam ulgę / radość / ból / smutek / ciekawość / tęsknotę / … (wykreśl lub dopisz stany, które są dla Ciebie ważne). Do takiego wielozmysłowego odbioru rzeczywistości zaprasza nas Anna Witkowska w serii prac wideo „Wanderlust”.

Zew włóczęgi – Wanderlust – zapożycza od Rebekki Solnit, która pisze: „Gdy przechadzamy się ścieżkami przemierzonymi kiedyś przez naszych przodków bądź staramy się wskrzesić jakieś wydarzenie z dawnych dziejów, a nawet z naszego własnego życia, próbując prześledzić na powrót jego szlak, przeszłość łączy się z teraźniejszością”. Witkowska nie przemierza jednak jakichś mitycznych przestrzeni praojców – stawia raczej kroczki, podążając za dzieckiem

obserwowanym zza kamery. Wchodzi zatem w relację z pamięcią i nostalgią za dzieciństwem, za po-wolnym włóczeniem się i badaniem terenu wokół siebie i w sobie.

Dotyka w pewnym sensie także fenomenu „nieużytków pamięci”, terenów w głowie i sercu, które jako pokolenie przedsmartfonowe mamy mocno ukorzenione, pachnące łopianem, rozgrzanym asfaltem, ziemią po deszczu i smakiem śniegu roztapiającego się na języku. Dziś, AD ZOZI, zapewne rzadko już zdarza nam się tak mocno być w analogowym i empirycznym świecie i doświadczać go tak jak „wtedy”, w dzieciństwie. Artystka wykorzystuje możliwość, jaką daje jej trzyletni syn, i bierze jego optykę za punkt wyjścia w swoim poszukiwaniu. To bycie i tworzenie z- i dzięki-dziecku jest bardzo ważne – zmusza nas m.in. do wyjścia z perspektywy pragmatycznej, dorosłej, często naznaczonej wyniszczającą kulturą kapitalizmu. Dziecko, nawet w dzisiejszych smart-czasach i wszechobecnej grind culture, daje nam możliwość bycia nieco poza głównym nurtem, bycia poza czasem, bez presji, bez FOMO, bez oczekiwań, że ma być produktywnie.

Matka-artystka balansuje blisko granicy, za którą są już tylko cukierkowo-rzewne opisy doświadczeń dzieciństwa i macierzyństwa, ale dzięki odwołaniom do klasycznych cytatów z romantyzmu i bardzo współczesnej formie dostajemy dawkę prostolinijnej nadziei. W pewnym sensie czegoś prostego, naiwnego, co być może jest ostatnią nadzieją na przeżycie dzisiejszego świata.

Cztery części pracy, jak cztery pory roku, podkreślają cykle życia, w których poruszamy się razem z nie-ludzkimi bytami, a także wyostrzają poczucie upływającego czasu. Nie można nie zauważyć, że materiały wideo powstawały w czasie pandemii, który wyjątkowo służył prowadzeniu obserwacji, eksplorowaniu najbliższego otoczenia i naszych z nim relacji. Włóczęgostwo jest tu nie tyle fizyczne, ile metaforyczne, to zew wytyczający nie konkretną drogę, a raczej pewien obszerny kierunek rozumienia i przeżywania. Ważna jest także wieczna wymiana, płynna zmiana postawy. To ostatnie można potraktować jako odtrutkę na antropocentryczną moralność; w świecie post- human szansę na życie i rozwój mają jednostki elastyczne lub wręcz kruche. Jak zauważył w ostatnich wykładach filozof Leonardo Caffo, kruchość jest w istocie cechą wzmacniającą i kluczem do nowej normalności: do człowieczeństwa rozumianego nie centrycznie, lecz półprzepuszczalnie, z akceptacją dla ograniczeń i perspektyw innych niż ludzka.

W warstwie wizualnej te „zapiski z terenu”, jak nazywa je twórczyni, pozostają nieco surowym rejestrem, bez ingerencji w kolory czy światło. Wyrenderowane maski ułatwiają nam jedynie wejście w stan kontemplacji, a być może eksploracji własnych pragnień, perspektyw i nieużytków emocjonalnego krajobrazu.

Kilkuminutowe części „Wanderlust” są zatem trochę jak zamieszczona u góry wykreślanka: mogą być testem na to, czego teraz potrzebujesz (spójrz i zaznacz pierwsze trzy słowa, jakie widzisz – spójrz na wideo i zobacz, jak się z tym czujesz), mogą być ćwiczeniem na skupienie, a mogą być po prostu zaproszeniem do wyprawy w nieznane i znane tereny.

1) Bateson and Bateson 1987: 92; w: Loving Nature. Towards an ecology of emotion, Kay Milton, Routledge, 2002

2) Parafrazuję tu na własny użytek i inspiruję się ustaleniami m.in. Ewy Kosiackiej-Beck z tekstu Przestrzenie Utracone, niewygodne, niedostrzegane piękno oraz pracami zamieszczonymi w numerze „Autoportretu” 3 [67], 2019, „Nieużytki”.

Tekst: Weronika Morawiec

Ania Witkowska Wanderlust
Kuratorka: Weronika Morawiec
Otwarcie: 18 czerwca / godz. 18.00
Wystawa: 19 – 20 czerwca 2021 / godz. 12.00-18.00
Miejsce: Galeria Szara

Dofinansowano przy pomocy finansowej Województwa Pomorskiego.