Anna Markowska Erudyta wrażliwości
M. Aureliusz:
Nie należy się gniewać na bieg wypadków. Nic ich to bowiem nie obchodzi.

 

W Andrzeja przypadku były to ciągłe palimpsesty, które były ciągłym odświeżaniem tego, co wypowiedziane wcześniej, ale i wcześniejsze spotkania.
Palimpsest to rzucanie wzroku na cokolwiek i odnajdywanie się w każdej chwili od nowa.
Andrzej miał świadomości, że jako wczorajszy jest martwy… wszystko niczym kawalkada czasowa.
Patrzenie na obraz jest już palimpsestem.
Nie neguje praw fizyki , tylko obejmuje ją… i fizyka jedynie bulgocze wewnątrz.

->+więcej

Przemieszczanie prac y (np. bazyliki) było dla niego udręką, bo to tak jakby chcieć przenieść wieże Eifla…
Uczucia , obrazy dziesięciokrotnie pomnażają filozofię (i znowu jakby to obejmowanie, a nie negowanie)
Prace wychodziły od niego jako pewne… tzn. zakończone… otwarte semantycznie, ale zamknięte w pewności jako trafności!
Fascynowało go promieniowanie dłoni od narodzin do śmierci
Dla Andrzeja pisanie było czymś niezwykle istotnym. Mówił: Piszę wiec jestem. Do tego ruch rąk, który jest źródłem języka.
Odczuwamy pewna cykliczność w rozważaniach Andrzeja. Od promieniowania dłoni, przez ruch, by pojawił się zapis, który wkrótce zostanie zakryty.
Co ciekawe, uważał, że człowiek nie ma nic do stworzenia, człowiek ODTWARZA.
Plama była niczym jego obsesja, która nie dawała mu żyć, a która być może utrzymywała go przy życiu. Plama ta była artykułowana za każdym razem inaczej, bo była wodą życia. Pragnął by „pismo” artysty odzyskało charakter, żeby przestało być nijakie.
Jego prace pojawiały się najczęściej w cyklach. Poszukiwał pewnego nasycenia
Trwanie świata, które tłumaczy owo odtwarzanie, które również nakazuje nam siebie odsunąć jako źródło świata. Większość moich rozmówców w czasie „poznawania” Andrzeja wskazywała na jego specyficzne traktowanie sztuki… jako pewnej świętości. I tak już wiem, że nie chodzi o tę sztukę- panoptikum pomysłów, ale właśnie o dar, a i poważne zadanie odtwarzania! Dlatego też negowała harcerstwo, brakoróbstwo i brakoróbstwo.
Jego „litery” … owe zapisy są pewnym wyrazem „skromności” czy raczej świadomości bycia w pozycji odtwarzającego. Ha ! i jakby siebie, bo jak w jednym wywiadzie powiedział: świat to ja. Nie mogą bowiem z natury rzeczy wyprzedzić świata, bo przecież za każdym razem i w każdym przypadku są wtórne. Jedna litera wywołuje drugą i tak aż do nasycenia, jeśli to jest w ogóle możliwe.
Obraz to dziura na życie, która pozwala się dostać do pewnej metafizyki.
Artysta nie może się liczyć z konwencja społeczna ale ma poznać swoje granice, które poznaje się dzięki owej dziurze. Stąd też tak podkreślał, że każda sztuka jest autobiograficzna.

-mniej

Archiwum Szarej 2002-2020
wystawy 2002

Andrzej Szewczyk „Wspomnienie”
wystawa 30.09 – 19.10.2002