o świcie zdążyłam jeszcze złapać kawałek sennych bajań tak prędko uciekały.
chichocząc zostawiły małą kropelkę w zagłębieniu palców
i nieznaczny posmak balonowych gum!
przechodząc ulicą z lekkim skrzywieniem kręgosłupa
niosłam ci tą kropelkę koło najmniejszego palca. i ciii…!
w pajęczynie schowałam ostatnią paczkę gumowych miśków
ciekawe czy pachną?
o świcie mówię: cześć pająku!!!!!!!!!!!!!!!
Agnieszka Swoboda

->+więcej

Stałam właśnie pod arkadami, kiedy Ona biegła z tą małą kropelką w dołeczku pomiędzy palcem czwartym, a tym piątym, prawie o połowę mniejszym od wskazującego. Śledziłam – chudą kobietkę w szydełkowej czapeczce. Wyglądała jak matka Kolorów tak mieniąc się swoimi dziećmi. Nawet zęby u niej były ubrane w pastelowo – waniliowe córy. Różowy sweter przyssał się do jej brzucha, a czerwone spodnie podejmowały, co jakiś czas, próbę oderwania Matki od ziemi. Warto było czekać, bo tym razem świt stał się gospodą cudu. Uniosła się lekko niczym ptak zabierając z sobą wymarzonego, puszystego króliczka. Przycisnęła go do piersi i różowego brzuszka zwiększając tym samym szybkość. Zdążyłam złapać się zwisającej, z jej drobnej stopy, skarpety we wzory kapadockie tym samym chrzcząc się Kolorem.
Chcąc rozmawiać z Agnieszką trzeba wypić tę maleńką kroplę sterczącą w zgłębieniu, trzeba też sięgnąć do własnych wspomnień. Wtedy wystające z filcu szuflady, przedmioty, klamki otwierają się bez trudu. Oczka pamięci, które pozwolą na zobaczenie wstecz więc i w przyszłość rozgrzeszoną. Jeśli wcześniej dojdzie do czułego dotknięcia przestrzeni po-między sobą i pamięciami siebie, filcem-sobą, filcem – nią, filcem – obcym, zielonym wiatrem, który potrafi wszystko zatruć. Na powierzchni dostępnej oku patrzącego można rozpoznać kolejne znaczki, które zebrane w aksamitny woreczek ułożą się w alfabet. Wystarczy zamknąć oczy i podotykać miękkiej, przyjemnej ściany, która tylko pozornie nie jest malarstwem. Agnieszka nie potrafi nawet tworzyć iluzji trzech wymiarów. Jest zbyt szczera – jest malarzem. Wszystko sprowadza do powierzchni ufajdanej dziewiczo lekkim kolorem, by otworzyć przed sobą i przed nami przepastną przestrzeń snu upragnionego bardziej niż rzeczywistość. Tam miłość i piękno nie są uzależnione od mody i głosu Pop-Tyrana, ale SĄ, istnieją niezmiennie i wiecznie. Przyjazne rysunki wręcz zmuszają do przypomnienia sobie bajek i siebie tego, który podbierając cukierka sąsiadowi czuł się szczęśliwie winny.
Znosi na miejsce zdarzenia przedmioty maleńkie niczym pet papierosa, które równie jako ten właśnie odpad przeznaczone zostały na zapomnienie. Agnieszka nazywa je na nowo otulając ciepłą szarością, która niczym chata dla bezdomnych zaczyna obrastać w różne drzwiczki z kolorów, które przypominają odpustowe lizaki. I wszystko jest takie znajome… Dlatego też zadziwiająco dobrze spotykają się kolory, które na co dzień żyją w oddaleniu.
Agnieszko, Twoje prace są jak bajki ukochane, które potrafią przenieść w świat dobry, chociaż przez kontakt z obecnym dzisiaj jest poprzeplatany melancholią i tak ogromną tęsknotą za prawdziwym, filcowym ciepłem, które potrafi zabezpieczyć przed wszelkim otarciem. Ty znasz moc ciasnego buta i odczucie lepkiej krwi, dlatego nie chcesz światu jeszcze bardziej pomniejszać trzewika. I ja Ci za to dziękuję!
Joanna Wowrzeczka
Przewiewa mi głowa zielony wiatr – głowę, stopy i paznokcie.
Dla GŁOWY – małym ratunkiem i pocieszeniem może być szydełkowa czapka
Aczkolwiek z dużymi dziurami… lub silne przeświadczenie letniego popołudnia.
To drugie wolę bardziej niż czekoladę w chłodny wieczór.
STOPY – ratuje wspomnienie Kapadocji – skarpety z wzorami i okrągły ogień na środku pokoju.
Gorzej z PAZNOKCIAMI – te przyjmują zielony wiatr pod skórę , pod krew, pod kolor. Zima zabiera mi dłonie…
Wydziera czerwone krwinki, mrozi czerwone wino.
Pies BUTOH gryzie mnie w ucho i ratuje nagle od wiatru. Zielone już palce tulę w ciepły brzuszek psi.
Pulsuje krew, małe igiełki pod paznokciami.
Mrużymy oczy i odtąd LOGIKA CIEPŁEGO BRZUSZKA PRZEGANIA
ZIELONY WIATR
W POLE.
Agnieszka Swoboda
Agnieszka Sojka-Swoboda – urodzona w 1974 r w Katowicach. Studia na wydziale malarstwa i rysunku na University of The West of England Bower Ashton ( Bristol, Anglia ) oraz Byam Shaw School of Art ( Londyn, Anglia ) – stypendium naukowe na obydwu uczelniach.
Brała udział w szeregu wystawach grupowych i indywidualnych w kraju i za granicą (Bristol, Bath, Londyn, Strasbourg ).

-mniej

wróć do > Archiwum Szarej 2002-2020
wróć do > wystawy 2003

Agnieszka Sojka-Swoboda “Przyjdź i dotknij”
wernisaż 3.03.2003, g. 19.00
wystawa 3.03-30.03.2003