Ania Witkowska
Nie Wypadaj Mi, animacja z dźwiękiem, 2016;
Odbarczanie, projekt muralu, 2016

Syndrom Feniksa towarzyszy mi praktycznie od dnia narodzin. Jestem wcześniakiem, niespodziewanie urodzonym pod koniec 6-tego miesiąca ciąży. Inkubator był moim pierwszym zetknięciem się ze światem, byciem w nim, a jednoczesnym doświadczaniem go zza szyby. Ten dualizm powracał wielokrotnie z poważniejszą niewydolnością ciała. Każdy kolejny etap mojego życia miał cezurę wyznaczoną sytuacją graniczną organizmu, stanem skrajnego wyczerpania bliskiego śmierci.

Za każdym razem jednak szybko się z tego podnosił i ani złamany kręgosłup, ani ostre zapalenie trzustki nie był kłopotem dla mojej głowy. Regeneracja przebiegała zaskakująco szybko, ku zaskoczeniu i niedowierzaniu lekarzy. Jestem odbierana jako osoba o dużej aktywności psychicznej, wręcz posądzana o ADHD, a jednocześnie cechuje mnie niska energetyka ciała, słabo natleniona krew, obniżona odporność. Jestem niezdiagnozowanym przypadkiem, który powinien „zahibernowany” leżeć głównie w łóżku i być dokarmianym przez kroplówki z witamin i minerałów. Głowa w ogóle takiego wyobrażenia nie akceptuje i podąża do przodu wbrew uwarunkowaniom fizycznym.

Aktualne moje działanie to balansowanie, równoważenie ciała z umysłem różnymi metodami i praktykami. Nie jestem jednak osobą zdyscyplinowaną. Kilka dni lepszego samopoczucia powoduje odwrót od samokontroli, a chaos staje się moją domeną i nieskrywaną radością.

Prezentowane prace są cytatami czy powidokami konkretnych sytuacji. Animacja z wypadającymi intensywnie włosami, jako zapowiedź ciężkiej choroby, opowiedziana już z perspektywy tego, co zdarzy się później. Mural czyli pętla z węża, którego używa się przy odbarczaniu trzustki. Wątroba, odpowiadająca za jakość krwi, odżywczy organ, dodający nam lekkości, jednocześnie obciążany każdego dnia smutkiem i stresem, staje się niewydolny i chory, rzutując na naszą psychikę, wywołując strach i lęk przed światem.

Każde z tych doświadczeń jest moim osobistym doświadczeniem, być może znamiennym i dla innych. Minione lata to poszukiwania wewnątrz i na zewnątrz przyczyn różnych zaburzeń oraz szukanie i testowanie na sobie właściwej terapii, antidotum. Wszystko to jednak w umiarkowany sposób, aby nie popadać w skrajności —to jedyne czego nauczył mnie Syndrom Feniksa.