To jest tekst o wystawie Wanderin, wystawie Klaudii Pisarek w Galerii Szara. Tekst miał być napisany normalnie, czyli przed otwarciem wystawy. Ale nic teraz nie jest normalne. 19 marca, kilkanaście godzin przed ponownym zamknięciem wszystkiego, Klaudia zorganizowała wymuszone sytuacją, przyspieszone partyzanckie oprowadzanie po swojej wystawie, która oficjalnie otworzyć się miała dopiero za tydzień. Na szczęście wszystko było już prawie gotowe, obrazy powieszone, podłoga umyta. Mój tekst nie był gotowy, bo jak zwykle chciałem go napisać na ostatnią chwilę. Piszę go teraz, 10 kwietnia, kiedy wciąż wszystko jest zamknięte. Kto nie zdążył na oprowadzanie Klaudii, niech żałuje. Klaudia Pisarek to malarka i performerka, i na jej oprowadzaniu mogliśmy po raz kolejny zobaczyć na czym polega to unikalne połączenie. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego dziewczyna o dynamice dynamitu tak uparcie trzyma się medium malarstwa, dlaczego maluje obrazy, które na ogół są chłodne i statyczne, domagają się zatrzymania. Może jest to strategia utrzymania balansu. Kilkadziesiąt obrazów zestawionych w masie, pokazanych na wystawie Wanderin pokazuje, że malarstwo Klaudii Pisarek jest jednak zapisem bycia w ruchu. W najbardziej oczywistym sensie, wystawa jest zapisem podróży po Bałkanach. Podróży w formie wielokrotnych powrotów, błąkania się po ścieżkach nieoczywistych. Oprowadzanie autorki uświadamia, że jest to też podróż w czasie. Ale chronologia zdarzeń również nie układa się w prostą drogę. Raz zapadamy się wgłąb historii, raz wypływamy na powierzchnię współczesności. Obrazy stają się punktami orientacyjnymi w chaotycznej czasoprzestrzeni. Zaskakujący był dla mnie fakt, że każda, nawet najmniejsza praca na wystawie odsyła do konkretnego miejsca lub konkretnej historii, i może rozwinąć się w całkiem długą opowieść. Klaudia Pisarek nie jest kolekcjonerką widoków, w swoich obrazach kolekcjonuje realne historie, jej wiedza o odwiedzanych miejscach jest imponująca. Po performatywno-gawędziarskim oprowadzaniu okazało się, że formuła podróży jeszcze bardziej się poszerza – przemieszczamy się pomiędzy realnością a mitem, a właściwie mitami, które krążą w bałkańskim kotle. Sny o narodowej potędze mieszają się z ludową lub miejską legendą. Wystawie towarzyszy publikacja – Wanderlust – „fotoksiążka drogi”, jak nazywa ją Klaudia. Zdjęcia w książce są onirycznym zapisem transu podróży. Kolorystyka zdjęć i obrazów jest bardzo spójna. Dominuje melancholijny cyjan, ale pojawiają się też akcenty dynamicznej magenty. Melancholia to najbardziej wewnętrzny wymiar tej podróży. Melancholia to ruch w bezruchu, świat i czas same przesuwają się się przed oczami. Klaudia to wielka miłośniczka niemieckiej motoryzacji. Obraz przesuwający się za szybą samochodu to melancholijna projekcja. Melancholia nazywana była dawniej czarną żółcią. Mamy więc cyjan, magentę, żółć i czerń – CMYK – pełen obraz rzeczywistości. Ktoś zadał Klaudii pytanie: „Skoro robisz zdjęcia, to do czego jest ci jeszcze potrzebne malowanie?”. Klaudia odpowiedziała: „Czasem pojawia się wizja. Malarstwo jest najlepszym sposobem pokazania wizji”.
Wystawa wciąż trwa i wciąż jest zamknięta. Mogą ją zobaczyć jedynie dostawcy pizzy lub innego dobra. Klaudia jest na miejscu. Jeśli chcesz zobaczyć jej wystawę, musisz zostać dostawcą pizzy lub innego dobra.
Andrzej Tobis
Tekst towarzyszący wystawie
„Wanderin”
Artystka:
Claudine Pisarek
Kurator:
Andrzej Tobis
Czas trwania:
26.03 – 30.04.2021